Halleluja! W koncu udaje mi sie dotrzec na Statue. Kolejka po bilety o godz 10 jeszcze nie jest taka wielka, ale kolejne pol- 40 min godz trzeba postac w kolejce na sam prom.Generalnie im wczesniej, tym lepiej. Potem robia sie nieziemskie tlumy. Bilet kosztuje 12$ i obejmuje przejazd na wysepke ze statua i Elling Island, gdzie znajduje sie muzeum emigrantow. Jesli ktos chcialby wejsc na cokol statuy nalezy wykupic bilet z duzym wyprzedzeniem i zdaje sie przez inernet. Sprzedawana jest ograniczona ilosc dziennie, wiec proponuje dobrze rozeznac sie i zaplanowac. By zaoszczedzic na czasie poruszam sie dzis metrem. Choc prawda jest taka, ze czasu raczej tak czy siak niewiele. Na "staly lad" zjezdzam ok 13.30- 14 i kieruje sie na Columbia University. W okolicy uniwersytetu znajduja sie dwa ladne koscioly. W jednym z nich ktos gra na organach i przyznam , ze wrazenie jest niesamowite, chociaz nie naleze do zwolennikow ani sztuki sakralnej, ani muzyki organowej. Na sam koniec dnia, jakias godzine przed zamknieciem udaje mi sie dotrzec do Metropolitan Museum of Art. Muzeum jest olbrzeymie, wiec znowu przebiegam po najciekawszych salach. Mozna tu znalezc wszystko od sztuki starozytnego Egiptu, przez greckie rzezby, malarstwo Van Gogha, Moneta etc. Niedaleko znajduje sie tez muzeum Guggenheima. Niestety nie mam czasu, by tam zajzec. Next time!
Jedna rzecz, na ktora warto zwrocic uwage, jesli podrozuje sie na "odliczonym" budzecie. Ceny w sklepach najczesciej podawane sa bez podatku. Podatek naliczany jest w kasie, wiec nalezy sie liczyc z tym, ze cena jest wyzsza, niz ta podana na nalepce.