Idea podrozy zrodzila sie bardzo spontanicznie. W zwiazku ze zmiana pracy cale tegoroczne plany wakacyjno- podroznicze musialy ulec drastycznej zmianie. W poniedzialek dowiedzialam sie, ze za tydzien moge wziac tydzien urlopu. Raz, ze tydzien to baaardzo krotko, dwa, ze ciezko z tak krotkim wyprzedzeniem cos zaplanowac, wiec raz dwa na internet no i hop w samolot do Turcji.
W zasadzıe caly dzıen spedzony w drodze. Lot 4.5 godzıny, transfer z lotnıska przy panujacych korkach i obwiezieniu wszystkich po hotelach zajal zdecydowanie dluzej niz zakladane 2 h (w porywach do 4!), wiec w hotelu zawitalismy wieczorem. Z pierwszych spostrzezen i wrazen: w Turcjı robi sie wczesnie bardzo ciemno, cos od czego czlowiek "odwyka" przebywajac w okresie letnim w Norwegii, jest upalnie, podobnie jak wyzej, cos czego w Norwegii za czesto nie doswiadczysz.
Po przybyciu do hotelu udalam sie na nocne zwiedzanie miasta, z balkonu mam widok na zamek. Chwilowo tyle...