W sume dzis tez taki troche dzien bez planu. Zastanawiam sie, czy nie wysiasc w Shiel Bridge (w sumie chyba jedna z "wiekszych" miejscowosci w okolicy Five Sisters), ale kierowca autobusu zdecydowanie odradza, jakoze oprocz budki autobusowej i moze 2 domow na krzyz ponoc tam nic nie ma. Za namowa kierowcy wysiadam obok zamku Donan Eilean w Dornie (4,5£). Hmmm, Dornie to taka malutenka wioseczka, bodajze ok 400 mieszkancow, jedna ulica, jeden hotel...chyba jednak sie tu nie zatrzymam:) Robie pare fotek zamku i jakoze do nastepnego autobusu chyba jakies 7h, wystawiam lapke. Oj ciezko sie tu lapie stopa, a droga przeciez jedyna, glowna, prowadzi tylko w jednym kierunku. Na przystanku po przeciwnej stronie stoi 2 chlopaczkow. Po chwili spedzonej na obserwacji tez zaczynaja machac, robia sobie nawet karteczke z napisem..Vaticane:), ale nikt sie nie zatrzymuje. Smiejemy sie, ze Szkoci nie wiedz, gdzie to, a chlopaki oczywiscie z Polski. Koniec koncow wsiadaja w autobus, a na moj przystanek przychodzi 3 niemieckich turystow i po chamsku ustawiaja sie jakies 3m przede mna, by zlapac stopa. Hmmm. Koniec koncow pada za mocno i chyba zamawiaja taksowke, bo za jakis czas cos po nich podjezdza. Ja po jakichs 3h w koncu lapie okazje. Facet bedzie przejezdzal obok Srtirling, wobec czego tam tez postanawiam sie zatrzymac na noc. Droga uplywa na rozmowie o Birmie, Tajlandii, owcach, szkockiej policji i takich tam. Wysiadam w Stirling pod wieczor. Czuje sie prawie jak w domu i kroki kieruje do Willy Wallace hostel. Bo blisko dworca:) Jutro kierunek Glasgow.