Jakoze St. Andrews przypadlo mi bardzo do gustu, postanowilam zostac jeszcze jeden dzien i poszwedac sie po okolicy, polezec z ksiazka na plazy, etc. Niestety pogoda nie dopisala, wiec z plazy musialam szybko uciekac i zaszyc sie z ksiazka w hostelu.
Wczoraj zapomnialam dodac, ze pod wieczor odwiedzilam muzeum. Budyneczek calkiem sympatyczny, w ogrodku znajduje sie nawet popiersie gen. Sikorskiego, ale cala muzealna wystawe da sie obejrzec w 1- w porywach do 3 minut:).
Jutro kierunek Glencoe.