Niestety nie udaje mi sie znalezc drogi prowadzacej na wspomniana gore, wiec wlocze sie troche po okolicznych lasach, dolinach etc. Zachodze tez ponownie do wioski i troche dalej nad jezioro. Wieczorem spedzam czas z Australijczykiem (kolejnym juz z reszta), ktory w podrozy po Europie spedzil juz 11 mc.
Wieczorem mamy udac sie do pobliskiego pubu, gdzie graja na zywo szkocka muzyke, ale Josh rozmysla sie niestety w ostatniej chwili, wiec z pubu nici. Nie udaje mi sie nikogo inego znalezc, kto by mial ochote, a sama 25 min w ciemnosci przez prawie las nie odwazylam sie pojsc.